Grand Prix Kanady: Nie było antidotum na Russella

Kierowca Mercedesa przez cały czas koncentrował się i kontrolował wyścig, odnosząc łatwe zwycięstwo, podczas gdy Lando Norris z McLarena poważnie zawiódł.
George Russell znakomicie wystartował, podobnie jak Kimi Antonelli w drugim Mercedesie, który od razu zyskał jedną pozycję i szybko znalazł się na jednym z miejsc na podium. W międzyczasie Russell, prowadząc przez cztery okrążenia, nie mógł zgubić Maxa Verstappena, a wręcz przeciwnie, kierowca Red Bulla powoli zmniejszał dystans, aż do momentu, gdy zabrakło mu mocy.
Tak dynamicznie i bojowo przebiegały pierwsze okrążenia, że wszystkie aktywności znacznie osłabły do pierwszych pit stopów, ale później nasz wyścig również nie był zbyt błyskotliwy i ekscytujący. Po tym, jak wszyscy zrealizowali obowiązkowe pit stopy, stawka mniej więcej wróciła na swoje wcześniejsze pozycje. Russell prowadził, za nim podążały McLareny próbujące innej strategii, następnie Charles Leclerc dyktujący świetne tempo, a za nim para Max Verstappen i Kimi Antonelli, którzy już dwukrotnie odwiedzili aleję serwisową. Było widać, że losy zwycięstwa z pewnością rozstrzygną się między Russellem a Verstappenem, jednak na trzecie miejsce było kilku chętnych.
No cóż, ta liczba szybko się zmniejszyła, gdy jeden z głównych faworytów, Scuderia Ferrari, nie poradził sobie z zarządzaniem oponami, a podczas wewnętrznej rywalizacji McLarena Lando Norris wyeliminował się z dalszej rywalizacji. Ostatni przypadek spowodował fazę samochodu bezpieczeństwa, pierwszą i jedyną w trakcie wyścigu, ale nie miało to wpływu na McLarena, ponieważ tego dnia Oscar Piastri był jedynie cieniem samego siebie. Ostatecznie w wyścigu zakończonym za SC George Russell odniósł gładkie zwycięstwo od startu do mety przed Maxem Verstappenem i Kimi Antonellim, który świętował swoje pierwsze "prawdziwe" podium.
Zdjęcie: The Race / Motorsport week